czwartek, 12 listopada 2020

Co tam Panie w wandalizmie? Czyli o graffiti, street arcie i proteście kobiet słów kilka

 


Ze względu na mój zawód oraz wykonywaną obecnie przeze mnie pracę zarobkową, mam do czynienia codziennie (nie raz na tydzień, nie raz na miesiąc czy raz na rok, ale codziennie), z dewastacją, wandalizmem oraz uprzykrzającym życie celowym niszczeniem różnych elementów architektonicznych i urbanistycznych. Spektrum jest szerokie. Psute, wyrywane, kradzione klamki, elektrozaczepy, samozamykacze, domofony przy drzwiach wejściowych do budynków mieszkalnych. Obdrapywane tynki i wybijane szyby okien na klatkach schodowych. Wyrąbywane siekierą drzwi wejściowe do mieszkań. Niszczenie zabezpieczeń pustostanów i podpalanie niezamieszkałych lokali. Wyrywanie rur wodociągowych, kanalizacyjnych i centralnego ogrzewania. Wyrywanie instalacji elektrycznej. Wyrywanie misek sedesowych, kabin prysznicowych, umywalek. Oddawanie moczu na ścianę na klatkach schodowych. Zalewanie fekaliami sąsiadów. I wiele, wiele więcej historii, które często trudno sobie wyobrazić.

Wśród powyższych zdarza się również pokrywanie ścian budynków graffiti czy inną działalnością streetartową. Rzecz jasna jest to szczególnie frustrujące w przypadku świeżo wyremontowanych elewacji.