Ok.
Blog is back. Sytuacja jest wyjątkowa. Nie należę do osób, które lubią
komentować wszelakie posty na Facebooku. A już na pewno nie należę do osób,
które w tych komentarzach piszą elaboraty. Aż do wczoraj. Jak mi się nie
zdarza, to nie zdarza, ale jak już się zdarza, to na całego. W związku z tym,
że tworzyłam komentarz przez kilka godzin (sic!), stwierdziłam, że nie może to
pozostać beznamiętnym czymś, czego i tak nikt w całości nie przeczyta, a mi
zgubi się w odmętach internetu społecznego. W związku z tym tworzyłam to z
myślą o wpisie na bloga, który będzie wpisem powrotnym, a równocześnie
niezwiązanym bezpośrednio z jego tematyką.