Ok.
Blog is back. Sytuacja jest wyjątkowa. Nie należę do osób, które lubią
komentować wszelakie posty na Facebooku. A już na pewno nie należę do osób,
które w tych komentarzach piszą elaboraty. Aż do wczoraj. Jak mi się nie
zdarza, to nie zdarza, ale jak już się zdarza, to na całego. W związku z tym,
że tworzyłam komentarz przez kilka godzin (sic!), stwierdziłam, że nie może to
pozostać beznamiętnym czymś, czego i tak nikt w całości nie przeczyta, a mi
zgubi się w odmętach internetu społecznego. W związku z tym tworzyłam to z
myślą o wpisie na bloga, który będzie wpisem powrotnym, a równocześnie
niezwiązanym bezpośrednio z jego tematyką.
Należy
zaznaczyć, że wpis ten będzie miał formę „odpowiedzi” na wpisy innych
komentujących post udostępniający ilustrację pani Marty Frej [1] oraz dywagacji
na temat możliwości aborcji i nie będzie uporządkowanym wywodem z argumentami
ułożonymi w kolejności ważności, które uważam za stosowne uwzględnić. Stąd
możliwy pewien chaos myślowy.
Wyznaję
zasadę, że bez argumentów i twardych danych nie podchodź w tak ważnych i
drażliwych tematach etycznych i moralnych. Przede wszystkim etycznych i
moralnych, bo o to się wszystko rozbija. Chyba, że trzeba komuś tłumaczyć
podstawy biologii i nauk medycznych, ale myślę, że wszyscy biorący udział w tej
dyskusji mają taką wiedzę, jeżeli się w niej udzielają i stają, niejednokrotnie
jednoznacznie, jak widzę, po jednej ze stron. Chodzi oczywiście o temat
aborcji.
W
ramach wstępu należy zaznaczyć, że dyskusja o aborcji czy też o prawach
reprodukcyjnych obojga płci nie jest tylko rozmową o tym. Kto spłyca, zawęża
szeroki kontekst sprawy i nie wypowiada się w innych tematach, które są ściśle
z aborcją związane, ten tak naprawdę tematu nie zgłębił, a opiera się na
przekonaniach, których sobie samodzielnie nie wyrobił, a zasłyszał i omyłkowo
bierze je za swoje. W związku z tym należy zaznaczyć, że dyskusja o aborcji
jest również dyskusją o:
-
kondycji służby zdrowia w danym państwie,
-
systemie opieki społecznej,
-
systemie wsparcia finansowego dla osób samotnie wychowujących dzieci,
-
systemie wsparcia finansowego dla osób, które wychowują dzieci z
niepełnosprawnością,
-
edukacji seksualnej,
-
dostępności do bezpiecznej antykoncepcji, w tym antykoncepcji awaryjnej,
-
opiece psychologicznej i psychiatrycznej dla osób z traumą na skutek bycia
ofiarą przestępstwa seksualnego,
-
karalności przestępców seksualnych,
-
ściganiu przestępców seksualnych,
-
społecznej, prawnej, pracowniczej i urzędowej dyskryminacji osób z
niepełnosprawnością,
-
wykluczeniu z rynku pracy osób, których dzieci z niepełnosprawnością zmarły np.
w wieku lat 20, a rodzic przez te 20 lat był poza rynkiem pracy,
-
metod diagnostycznych, które są groźne dla płodu, a które niejednokrotnie
pozwalają uratować życie nienarodzonego dziecka (diagnostyka prenatalna).
Wymieniać
mogłabym jeszcze pewnie kilka stron tekstu, ale nie o to tu chodzi. Chodzi o
nakreślenie tła tematu. Aborcja w swej istocie jest czubkiem góry lodowej. Kto
zaczyna od regulacji prawnej tego zabiegu, ten powinien zacząć od podstaw,
które w swej istocie zmniejszają diametralnie liczbę dokonywanych aborcji
(patrz lista powyżej).
Przeczytałam
w jednym z komentarzy na Facebooku pod postem z ilustracją Marty Frej: „Ile
razy zdarzała się sytuacja, że dziecko rzekomo miało urodzić się nieuleczalnie
chore, a okazywało się zupełnie zdrowe?”. Właśnie ile? Widzę tutaj tzw. dowód
anegdotyczny czy też błąd konfirmacji. Trudno mi zweryfikować, to co napisała
ta osoba, dlatego że nie ma żadnych statystyk, które by to potwierdzały i
mówiły o skali takich przypadków. Mogłabym to porównać do doniesień medialnych
dot. wyleczonej 106-latki z COVID-19, pomimo że statystki świadczą o tym, że to
jednak wśród grupy osób powyżej 65 roku życia jest największa śmiertelność z
powodu tej choroby [2]. Podobnej argumentacji dowodu anegdotycznego używa Ordo
Iuris w swoim projekcie „Zatrzymaj aborcję”: „Prasa i organy ścigania
odnotowują przypadki pozostawienia żywych dzieci, które przeżyły aborcję, bez
opieki medycznej, aby zmarły z wyziębienia i głodu” [3]. Brak przy tym
jakichkolwiek danych, które potwierdzałyby takie stwierdzenie. W związku z tym
nasuwa się wniosek, że prawdopodobieństwo wystąpienia takiej sytuacji jest
znikome, a zdanie to w uzasadnieniu projektu ma charakter czysto emocjonalny.
Ponadto
w tym samym komentarzu ta sama osoba napisała: „Kim ja jestem, żeby za kogoś
decydować”, cytując inną interlokutorkę. Mam nadzieję, że osoba ta zdaje sobie
sprawę, że projekt, który jest obecnie procedowany w izbach parlamentu stawia
właśnie rządzących w pozycji: „Jestem kimś i decyduję za kogoś”. Osoby
popierające ten projekt tym samym idą tożsamym tokiem rozumowania.
Odnośnie
rozpatrywania, kto cierpi bardziej, czy kobieta, która została zgwałcona i musi
ciążę donosić, czy osoba, która dokonała aborcji, jest po prostu pozbawione
sensu. Czynników, które na to wpływają jest tak wiele, że nawet nie warto tego
wymieniać. Żeby podać równie dobitny przykład, są historie, w których to kapo z
obozów koncentracyjnych przeżyli w gorszej kondycji psychicznej wojnę niż
więźniowie tychże. Trudno jest odnaleźć się w odmętach ludzkiej psychiki i
osądzać, co jest lepsze dla danej osoby. Często nawet sama jednostka tego nie
wie i jest to w stanie ocenić dopiero post factum.
Można
tu dodać dla osób wierzących, że wg wierzeń chrześcijańskich, Bóg dał
człowiekowi wolną wolę i tylko Bóg może osądzać ludzkie czyny. Dlaczego w
związku z tym, tym projektem obostrzającym, sam człowiek chce osądzać?
W
kolejnym komentarzu osoba ta zapytała: „I dlaczego niepełnosprawne dziecko ma
mieć mniejsze prawo do życia, niż dziecko zdrowe?”. To bardzo ciekawe pytanie i
zastanawiam się nad jego sensem. Jak to rozumieć w kontekście tego projektu
zmian proponowanych przez Ordo Iuris. Dlaczego organizacja ta twierdzi, że
dziecko zdrowe ma mieć mniejsze prawo do życia niż to z niepełnosprawnością?
Dlaczego odwracam pytanie. Otóż. Jeżeli kobieta zajdzie w ciążę podczas gwałtu
czy też ciąża zagraża jej zdrowiu, nie jest powiedziane, że ten płód ma wady
wrodzone. Wręcz przeciwnie – może wyrosnąć z niego zdrowe dziecko. I tutaj
widzę brak jednolitości. Jeżeli projekt Ordo Iuris chce zlikwidować z ustawy z
dnia 7 stycznia 1993 r. tylko zapis o tzw. „przesłankach eugenicznych”, czyli pkt.
2 w ust. 1 art. 4a, to co z płodami zdrowymi, ale podlegającymi w tym aspekcie
punktom 1 i 3 tego samego ustępu i artykułu [4]? Czy mam rozumieć, że ten
projekt jest tylko jednym z pierwszych kroków podjętych ku całkowitemu zakazowi
aborcji?
Ponadto
jeżeli odnosimy się już do praw osób niepełnosprawnych, to należy zaznaczyć, że
pomimo ich konstytucyjnego prawa do równości i niedyskryminacji ze względu na
niepełnosprawność, to wielokrotnie są oni dyskryminowani w aspektach
społecznych, praw pracowniczych, dostępu do nauki, dostępu do lekarzy (zwykła
wizyta u ginekologa kobiety niepełnosprawnej nastręcza liczne problemy, nie
wspominając o dostaniu się do budynków służby zdrowia, które w wielu
przypadkach nie są architektonicznie przystosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnością).
Polecam profil kobiety poruszającej się na wózku inwalidzkim, która świetnie
opowiada o ograniczeniach dotyczących osób z niepełnosprawnościami [5].
Kolejny
aspekt sprawy to wykluczenie z rynku pracy osób, zazwyczaj kobiet, które ze
względu na dużą niepełnosprawność dziecka, muszą z pracy zarobkowej
zrezygnować. Co w przypadku, kiedy osoba chora umiera w wieku np. 20 lat, a
jego matka bądź ojciec byli przez ten czas poza rynkiem pracy? Jak osoba 40-
czy 50-letnia ma wrócić na rynek pracy bez doświadczenia, rozbita psychicznie i
zwyczajnie wykończona fizycznie? Czy któryś z szeroko wypowiadających się
przeciwników aborcji miał doświadczenie opieki nad osobą chorą, chorym
dzieckiem czy też dorosłym? Proszę o rozważenie tego aspektu.
Jeżeli
mówimy o prawie do życia. Ciekawym aspektem etycznym i moralnym aborcji jest
stawianie prawa do życia istoty, która nie wytworzyła żadnych więzi
społecznych, nie ma żadnych społecznych obowiązków, czy to wobec swojej rodziny
czy właśnie społeczeństwa, ponad prawo do życia istoty, w tym przypadku
kobiety, która jest w pełni rozumną i mającą więzi z otaczającym ją
środowiskiem i społeczeństwem. Tu bardzo dobrze to zaznaczyła jedna z
uczestniczek rozmowy, która w obecnej sytuacji (matka dwójki dzieci), nie
stawiałaby na szali życia swojego kontra życia płodu, ale życie swoich istniejących
już dzieci kontra życie istoty, z którą nie wytworzyła jeszcze żadnych więzi
emocjonalnych.
Osoby,
które w minimalnym stopniu są zaznajomione z zasadami funkcjonowania prawa,
powinny doskonale sobie zdawać sprawę z tego, co wprowadzenie takiego prawa –
projektu, implikuje w dalszej kolejności. Czy jesteśmy wszyscy świadomi tego,
że nawet poronienie będzie rozpatrywane w kategorii aborcji i dzieciobójstwa?
Czy ma się świadomość, że diagnostyka prenatalna, która może uratować życie na
etapie płodu, ale może również skutkować jego śmiercią nie będzie wykonywana z
odpowiednią częstotliwością, bo lekarz będzie bał się podjąć ryzyko bycia
posądzonym o pomoc przy wykonaniu aborcji? Czy jesteśmy gotowi na to, że szanse
ratowania płodów, które są planowanymi i wyczekiwanymi dziećmi znacznie zmaleją
na skutek zaostrzenia tzw. prawa aborcyjnego? (Tutaj warto wspomnieć, że w swym
oświadczeniu Ordo Iuris informuje, że projekt nic nie mówi o ograniczeniu
dostępu do badań prenatalnych [6]. I w sposób bezpośredni projekt faktycznie o
tym nie mówi, ale w sposób pośredni to implikuje). W tym momencie polecam
zapoznanie się z sytuacją kobiet w krajach, w których prawo pod tym względem
jest bardzo restrykcyjne, m.in. w Salwadorze. Odsyłam do popularnego i łatwo
przyswajalnego programu „Kobieta na krańcu świata”. W jednym z odcinków został
poruszony ten temat [7].
Zasadniczą
sprawą i realnym rozwiązaniem, które pozwoliłoby na naturalne zmniejszenie
liczby wykonywanych aborcji jest edukacja seksualna osób młodych przeprowadzana
w sposób profesjonalny na szeroką i powszechną skalę oraz nieograniczony dostęp
do bezpiecznej antykoncepcji, w tym do antykoncepcji awaryjnej (antykoncepcja
awaryjna nie dopuszcza do zapłodnienia i tym samym do powstania zarodka).
Zgodnie ze statystykami kraje, które mają dość liberalne prawodawstwo w
aspekcie aborcji, mają również znacznie lepiej rozwiniętą edukację seksualną na
poziomie szkolnym i wyższy wskaźnik dostępu do antykoncepcji. Co ciekawe i
logiczne w krajach tych poziom wykonywanych aborcji na 1000 mieszkańców spada [8].
Wiąże się to z większą świadomością społeczną, poczuciem bezpieczeństwa i możliwością
samodecydowania o swoim losie. Wbrew pozorom zaostrzenie prawa aborcyjnego nie
obniża a zawyża nie tylko liczbę wykonywanych aborcji, ale również śmiertelność
kobiet na skutek przeprowadzenia tego zabiegu „mimo wszystko” w warunkach
stwarzających realne zagrożenie dla ich życia i zdrowia. Kraje z pełnym i
swobodnym dostępem do aborcji mają zazwyczaj, piszę zazwyczaj, bo nie jest to
regułą, służbę zdrowia na wyższym poziomie oraz lepiej rozwiniętą sieć pomocy
socjalnej i społecznej. W związku z tym, osoby w ciąży z płodem ze
stwierdzonymi wadami decydują się na urodzenie takiego dziecka, ponieważ mają
większe wsparcie szeroko pojętego państwa i jego instytucji i wiedzą, że nie
zostaną w tej trudnej sytuacji sami.
Co
ciekawe, osoby popierające ten projekt, jak i ogólnie zakaz aborcji we
wszelakich przypadkach, mają przekonanie, że takie działanie zapobiegnie bądź
ograniczy ten proceder. Statystyki są jednak nieubłagane o czym było wyżej, ale
również i tutaj już w odniesieniu tylko do Polski. Zgodnie z oficjalnymi
statystykami Ministerstwa Zdrowia za rok 2017 i 2018 legalnych aborcji dokonano
w Polsce odpowiednio 1057 i 1076 [9]. Co
jeszcze ciekawsze CBOS opublikował w 2013 roku szeroką analizę statystyczną
dot. doświadczeń aborcyjnych Polek, gdzie można przeczytać, że „W ciągu swojego
życia ciążę przerwała, z dużym prawdopodobieństwem, nie mniej niż co czwarta,
ale też nie więcej niż co trzecia dorosła Polka. W skali całego społeczeństwa
daje to od 4,1 do 5,8 mln kobiet” [10]. Dane są szokujące. Porównajmy więc.
Weźmiemy statystykę z 2018 r. dotyczącą liczby legalnych aborcji. Analiza CBOS
uwzględniała kobiety w wieku od 18 do 65+. Dla uproszczenia przyjmiemy, że CBOS
zbadał liczbę aborcji na przestrzeni ok.:
80
lat (najstarsza kobieta z ankiety) - 18 lat (najmłodsza kobieta z ankiety i
równocześnie najwcześniejszy możliwy wiek wykonania aborcji wg ankiety) = 62 lat.
62 lata x 1076 aborcji rocznie = 66712 aborcji na przestrzeni 62 lat. 66712 aborcji podczas, gdy sondaż CBOS informuje nas o co najmniej 4,1 mln przeprowadzonych aborcji. To daje do myślenia i uważam, że daje jednoznacznie do zrozumienia, że to, że coś jest niezgodne z prawem, nie oznacza, że nie będzie się działo. A penalizacja takich czynów daje tylko złudne poczucie sprawczości i tej rzekomej „ochrony życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci”.
62 lata x 1076 aborcji rocznie = 66712 aborcji na przestrzeni 62 lat. 66712 aborcji podczas, gdy sondaż CBOS informuje nas o co najmniej 4,1 mln przeprowadzonych aborcji. To daje do myślenia i uważam, że daje jednoznacznie do zrozumienia, że to, że coś jest niezgodne z prawem, nie oznacza, że nie będzie się działo. A penalizacja takich czynów daje tylko złudne poczucie sprawczości i tej rzekomej „ochrony życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci”.
Przedostatnim
aspektem, który chciałabym omówić jest brak nieuchronności kary dla
gwałcicieli. Projekt Ordo Iuris co prawda nie porusza tego tematu, ale
pozostaje to „co prawda”. Otóż zapis ustawy o planowaniu rodziny z 1993 r. w
pkt. 3 ust. 1 art. 4a, mówiący o „uzasadnionym podejrzeniu, że ciąża jest
wynikiem czynu zabronionego” jest feralny już w swym założeniu i w kontekście
rozpatrywania go w odniesieniu do i na tle polskiego prawodawstwa i sądownictwa
w aspekcie czynów karalnych na tle seksualnym, w tym gwałtów. Zgodnie z danymi
Ministerstwa Sprawiedliwości „w latach 2010 – 2016 kary pozbawienia wolności w
zawieszeniu dostało od 31 do nawet 41 procent skazanych” [11] i [12].
Uwzględniając, jak mało gwałtów zgłaszanych jest na Policję (Zgodnie z [13] ok.
94 procent przypadków gwałtów i molestowania seksualnego nie jest zgłaszanych
na Policję i do prokuratury.), statystyki te są porażające w swej wymowie i
świadczą o braku poczucia nieuchronności kary za czyn przestępczy na tle
seksualnym. W związku z tym, bardzo trudno jest wybronić się kobiecie
dokonującej aborcję ze względu na ciążę z gwałtu, gdyż nigdy nie będzie pewna,
czy sprawca faktycznie zostanie osądzony, a ona przypadkiem nie zostanie
przedstawiona jako dzieciobójczyni, która nie spełnia żadnego z jeszcze 3
obowiązujących punktów ustawy z 1993 roku.
Na
koniec cytat z nieżyjącego już profesora Dębskiego, który zajmował się m.in.
terminacją ciąż: „Nie wypada mi lub wręcz nie wolno mi wymieniać nazwisk,
zwłaszcza kiedy obowiązuje mnie tajemnica lekarska, ale bardzo drażni mnie ta
hipokryzja. Żonie jednego znanego przeciwnika diagnostyki prenatalnej robiłem
amniopunkcję, w wielkiej tajemnicy, żonie obrońcy życia terminowałem ciążę z
zespołem Downa. Pytałem: jak to jest, przecież jesteście przeciw? A oni mówili:
słuchaj, to naprawdę "wyjątkowa sytuacja" Wyjątkowa, bo dotyczyła ich
osobiście, a nie ich pacjentek. Bo dla pacjentek zawsze mają żelazne sumienie.
Podobne refleksje miałem kiedyś, dyskutując z kobietą, słuchaczką jakiegoś
programu, do którego mnie zaproszono. Ona opowiedziała, że miała pięć aborcji,
ale teraz zrozumiała, że to grzech, i żąda, aby aborcji całkowicie zakazać. Ale
ona do tego wniosku doszła, jak już była w menopauzie. Teraz chce nawracać
młode dziewczyny. Czy to ma sens?” [14].
Konkludując. Temat ma bardzo wiele dróg. Kto upraszcza go do
„aborcja powinna być zakazana” nie chce mieć bądź nie ma wiedzy o
wieloaspektowości i złożoności tego tematu. Kto opowiada się jednoznacznie po
stronie zakazu bądź odbija jednoznacznie w skrajnie drugą stronę, temu bardzo
zazdroszczę tak prostego podejścia do życia i takiego przekonania, co do
słuszności swoich przekonań.
PS: Po napisaniu całego tekstu uznałam,
że jest jeszcze tyle aspektów tej sprawy, które nie zostały poruszone. Jednym z
nich jest uregulowanie opłat alimentacyjnych i ich egzekwowanie. Jest to ściśle
związane z samotnym wychowywaniem dziecka przez jednego z rodziców.
Kolejnym tematem związanym jest zmuszanie i zachęcanie kobiet do aborcji przez mężczyzn, którzy boją się konsekwencji (np. zdrada żony z inną kobietą, która zajedzie w ciążę, pedofilia wśród księży i doprowadzanie do wykonywania aborcji młodym gwałconym przez nich dziewczynkom). Zachęcam tutaj do przeczytania m.in. reportażu Justyny Kopińskiej pt. „Zwiodło mnie, że to ksiądz” [16].
Kolejnym tematem związanym jest zmuszanie i zachęcanie kobiet do aborcji przez mężczyzn, którzy boją się konsekwencji (np. zdrada żony z inną kobietą, która zajedzie w ciążę, pedofilia wśród księży i doprowadzanie do wykonywania aborcji młodym gwałconym przez nich dziewczynkom). Zachęcam tutaj do przeczytania m.in. reportażu Justyny Kopińskiej pt. „Zwiodło mnie, że to ksiądz” [16].
Zachęcam również do przeanalizowania
przytaczanego przeze mnie badania CBOS. Bardzo interesująco rozkłada się
procent kobiet, które zdecydowały się na aborcję w odniesieniu do wieku,
zamożności, miejsca zamieszkania i wykształcenia, a najciekawiej w odniesieniu
do poglądów politycznych i religijności.
Bibliografia wg kolejności cytowania:
[1]
https://www.facebook.com/martafrejmemy/photos/a.1120784104615006/3449038055122921/?type=3&theater
– ilustracja Marty Frej na jej profilu na Facebooku,
[2]
https://wiadomosci.onet.pl/swiat/koronawirus-w-wielkiej-brytanii-106-latka-wyleczona-z-koronawirusa/lxjcpg7
- informacja o 106-latce wyleczonej z COVID-19,
[4]
http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19930170078/U/D19930078Lj.pdf
- tekst ujednolicony Ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i
warunkach dopuszczalności przerywania ciąży z dnia 7 stycznia 1993 r.,
[6]
https://ordoiuris.pl/ochrona-zycia/oswiadczenie-instytutu-ordo-iuris-w-sprawie-projektu-ustawy-zatrzymaj-aborcje
- oświadczenie Ordo Iuris,
[7]
https://player.pl/programy-online/kobieta-na-krancu-swiata-odcinki,87/odcinek-3,S10E03,112838
- „Kobieta na krańcu świata” odcinek o penalizacji aborcji w Salwadorze,
[8]
https://www.guttmacher.org/report/abortion-worldwide-2017
- raport dotyczący legalności aborcji w poszczególnych państwach na świecie w
kontekście liczby wykonywanych aborcji,
[9]
https://pulsmedycyny.pl/oficjalne-dane-o-legalnej-aborcji-w-polsce-1076-zabiegow-przerwania-ciazy-w-2018-r-967790
- oficjalne dane Ministerstwa Zdrowia o legalnych aborcjach z 2017 i 2018 r.,
[10]
https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2013/K_060_13.PDF
- analiza CBOS o doświadczeniach aborcyjnych kobiet w Polsce,
[11]
https://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/557106,gwalty-zaostrzenie-kar-polska.html
– oficjalne statystyki Ministerstwa Sprawiedliwości dot. kar za przestępstwa
seksualne w latach 2010-2016,
[12]
Pospiszyl K.: Przestępstwa seksualne,
Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa, 2005,
[13]
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2016-04-20/94-proc-zgwalconych-lub-molestowanych-nie-zglasza-sprawy-ani-policji-ani-prokuraturze-raport/
- raport dotyczący zgłaszania przestępstw na tle seksualnym,
[14]
https://wyborcza.pl/duzyformat/1,127290,16171511,Debski__Jestem_z_pacjentka_na_dobre_i_na_zle.html
- wywiad z prof. Dębskim,
[15]
http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19970780483/U/D19970483Lj.pdf
- dla zainteresowanych zapis art. 38 Konstytucji RP,
[16]
https://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,21210057,pedofilia-w-kosciele-ksiadz-gwalcil-13-latke-nadal-odprawia.html
- reportaż Justyny Kopińskiej w Dużym Formacie.
Ilustracja postu z artykułu "Plakaty w oknach i parasole na balkonach. Jak protestować w czasie pandemii?" dostępnym na stronie hiro.pl.
Ilustracja postu z artykułu "Plakaty w oknach i parasole na balkonach. Jak protestować w czasie pandemii?" dostępnym na stronie hiro.pl.
(Tekst, opracowanie i przypisy: Angelika Siemińska)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz