sobota, 1 lipca 2017

„Studia nad człowiekiem trzeba zaczynać od początku, od krajania trupów”, czyli refleksji Boya garść


Halo? Halo? Czy jest z nami współczesny Boy? Gdzie schował się Tadeusz Boy-Żeleński społeczeństwa polskiego AD 2017? Jeżeli jesteś, wychodź z ukrycia, bo Ciebie potrzebujemy. Jeżeli nie ma takiej osoby, to chyba niestety przepadliśmy i jesteśmy na straconej pozycji. Z drugiej strony, w okresie dwudziestolecia międzywojennego, Boya mieli i nic z tym nie chcieli zrobić, a teraz te naleciałości nic-nie-robienia nam zostały i musimy się z tym męczyć.



Czarny protest, który rozpoczął się w zeszłym roku i pełzająco trwa cały czas, dał mi asumpt do przeczytania publicystyki Tadeusza Boya-Żeleńskiego, który przecież poruszał odważnie, jak na ówczesne i o zgrozo, obecne czasy, temat aborcji. W związku z tym sięgnęłam do wyboru tekstów publicystycznych tego autora, który został wydany pod tytułem „Reflektorem w mrok”. I mogę powiedzieć jedną, a właściwie dwie rzeczy. Po pierwsze, ten zbiór chyba nie mógł mieć celniejszej nazwy. Po drugie, nie będzie mi łatwo w tym roku przeczytać książkę, która przeskoczy klasę tych tekstów, które stworzył Żeleński.



W tomiszczu zostały zawarte teksty Boya m.in. o nim samy, w których przybliża czytelnikowi swoją sylwetkę, teksty o Stanisławie Przybyszewskim, Stanisławie Wyspiańskim, Adamie Mickiewiczu i Juliuszu Słowackim. Żeleński porusza temat opracowywania i wprowadzenia ujednoliconego prawa karnego na ziemiach polskich po odzyskaniu niepodległości, o roli kościoła katolickiego w państwie teoretycznie laickim i wreszcie o prawie kobiet do świadomego macierzyństwa i do aborcji. Poza tym w wyborze można znaleźć inne, równie istotne, tematy natury społecznej, politycznej, religijnej czy wreszcie  kulturalnej.



Czytając te wszystkie felietony, w szczególności o tematyce społecznej, w pewnym momencie, nawet dość szybko, przychodzi refleksja, czy tu przypadkiem nie zaszła pomyłka i nie są to teksty dotyczące bieżących czasów. W szczególności mam na myśli podjęte przez Boya, tak nadal kontrowersyjne tematy, jak udział katolickiego kleru w polityce i sprawach społecznych oraz częściowo z tym związanym tematem aborcji i prawa kobiet do samodzielności i niezależności. Średnio od pierwszego wydania tych tekstów minęło około 90 lat. 90 lat! A my – Polki i Polacy, czy jak mawia klasyk Polcy i Polaki, tkwimy w tym samym punkcie. Minęło około 100 lat, zmieniały się u nas ustroje polityczne, teoretycznie zmieniało się również podejście społeczeństwa do tzw. spraw obyczajowych. Jednak albo wcale tych zmian światopoglądowych nie było, są zbyt wolne lub zwyczajnie zataczamy historyczne koło.


Boy wielokrotnie w swoich tekstach podkreśla, że jest odbierany jako osoba bardzo kontrowersyjna ze względu na swoje zapatrywania na poszczególne tematy. Co ciekawe, Żeleńskiemu obrywało się, czy jak to napisał „zaledwie chcieli go ściąć na gilotynie”, nie tylko za krytykę kościoła katolickiego, środowisk konserwatywnych, czyli ogólnie poglądy w sprawach społecznych, ale również za tak z pozoru błahe sprawy, jak odbrązawianie pomników wielkich poetów polskich, takich jak np.: Mickiewicz, Słowacki, Wyspiański czy Przybyszewski. Krótko mówiąc za to, że pisał o niewygodnych kwestiach, które nie wpisywały się w nurt czołobitny przed każdym tzw. Wielkim Polakiem, a pokazywał ich jako ludzi, którzy również mieli swoje słabości i nie zawsze postępowali tak, jak oczekiwaliby od nich ich admiratorzy.



Żeleński w fantastyczny sposób uwypukla zakłamanie, które panowało, ale i teraz nie jest obce osobom, które czują się w obowiązku przywoływać innych do porządku obyczajowego. W szczególności widać to w felietoniku dotyczącym książki księdza, w której wypisane są pozycje autorów francuskich, które do czytania się nadają oraz te, które są na tyle gorszące, że czytać się ich nie powinno. Co ciekawe, jak zauważa Boy, te które rozpatrywane są przez rzeczonego duchownego jako nienadające się do obcowania z nimi, są przez duchownego bardzo szczegółowo omówione, natomiast te, które nie zawierają treści kontrowersyjnych są opisane pobieżnie, żeby nie powiedzieć zdawkowo. Skąd ksiądz miał taką wiedzę na temat tych „zbereźnych treści” i jak długo sam musiał się w nie zagłębiać, oczywiście „dla dobra wiernych i czytelników, aby ustrzec ich przed Sodomą i Gomorą”? Na to pytania niech każdy odpowie sobie samodzielnie.



Takich i podobnych absurdów Boy w swoich felietonach wylicza co niemiara. Z przykrością trzeba skonstatować, że gdyby pisał je teraz, miałby tych absurdów tyle samo, o ile nie więcej i dalej dotyczących tych samych kwestii.
Czy jest w naszym dziennikarsko-krytycznym środowisku ktoś, kto podjąłby się pisać o tak ważkich sprawach w sposób tak inteligentny, często niepozbawiony humoru, ciętej riposty i reprymendy, która niejednokrotnie trafia dobitniej i mocniej niż elokwentne, kilkustronnicowe wywody? Znalazłabym kilku reporterów, może garstkę felietonistów, ale czy mają oni w dzisiejszych czasach taką siłę przebicia, jaką miał Boy w latach 20. i 30. XX wieku? Śmiem wątpić. Dzisiejsze teksty reporterskie, publicystyczne często mimo mocnego wydźwięku w danym momencie, wypalają się dość szybko i są, mimo poruszania często spraw kluczowych społecznie, przez ludzi zapominane w mgnieniu oka.




I tylko pytanie, kiedy ta kumulacja sytuacji społecznych, politycznych i kulturalnych zarówno w Polsce jak i na arenie międzynarodowej, doprowadzi do tak tragicznego zakończenia, jakie miało dwudziestolecie międzywojenne. 

Bibliografia:
[K1] Boy-Żeleński T..: Reflektorem w mrok, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 1985.
[W] Opracowanie własne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz