sobota, 4 lutego 2017

„Kobietom studia do niczego nie są potrzebne”, czyli o noblistce, emancypantce, emigrantce, żonie, matce, ateistce, kochance i patriotce w jednym – Marii Skłodowskiej-Curie



Tę książkę można czytać z dwóch perspektyw. Pierwsza – zna się biografię Marii Skłodowskiej-Curie dość dobrze. Druga – zna się tylko nazwisko Marii Skłodowskiej-Curie. Ja czytałam tę książkę z pozycji numer jeden. Wiedziałam dokładnie, jak będzie przebiegać fabuła. Jedyne czym autorka mogła wobec tego mnie zaskoczyć, to tym jak wygrała i na co położyła nacisk przy prezentowaniu poszczególnych bohaterów i ich motywacji. Czy to zrobiła Katarzyna Zyskowska-Iganaciak w książce „Zanim”? Moje odczucia są mieszane.

Wizerunek młodej Marii Skłodowskiej [K2], [W]


„Zanim” przedstawia historię Marii Skłodowskiej-Curie przed wyjazdem do Paryża na studia. Wczesne dzieciństwo pobrzmiewa, ale główny nacisk autorka kładzie na okres, kiedy nasza noblistka pracowała jako guwernantka w domu państwa Żórawskich. Trzeba przyznać, że sam zamysł autorki był bardzo dobry. W wielu biografiach Marii, które czytałam, skupiono się na jej życiu we Francji i z Pierrem Curie. Często zahaczano o temat romansu z Paulem Langevinem. Jednak wątek Kazimierza Żórawskiego (pierwszej miłości, wówczas panny, Skłodowskiej), był zaznaczany zdawkowo. Tradycyjnie należy przyznać, że intensywność jego obecności w danym portrecie noblistki, zależy od tego, czy daną książkę pisze autor polsko- czy francuskojęzyczny. Jednak, ja nie o tym.

Zdjęcie Marii Skłodowskiej [K2], [W]


Zatem wiemy, że szkielet fabularny autorka miała. Należało nakreślić sylwetki bohaterów, ukazać ich motywacje do kroków, które podejmują, wyeksponować kluczowe cechy charakteru danej postaci, połączyć zgrabnie fabularnie pewne kluczowe wydarzenia, które zostały opisane przez samą Marię w listach, z których Zyskowska-Ignaciak korzystała. Przy czytaniu tej książki miałam właśnie w tym problem.



Były fragmenty opowieści – te które skupiały się na intelekcie Skłodowskiej, na jej wytrwałości, jej skupieniu na dążeniu do celu (pomoc siostrze Bronisławie w utrzymaniu jej w Paryżu w trakcie jej studiów medycznych oraz dążenie do dołączenia do niej i podjęcia kształcenia na Sorbonie). Te rozdziały zostały jak najbardziej przez autorkę rozpracowane w interesujący sposób. Czyta się je szybko i przyjemnie. Maria jest wtedy postacią, którą chciałoby się być. Imponująca jest jej wola walki o swoje marzenia w zakresie kształcenia i kariery zawodowej. Trzeba pamiętać, że żyła ona wówczas w kraju (Polsce, jakkolwiek to dziwnie nie brzmi z punktu widzenia historycznego), którego na mapie nie było. Żyła w zaborze rosyjskim, co dodatkowo utrudniało wszelkie emancypacyjne zapędy nie tylko kobiety, ale w dodatku kobiety – Polki.



W książce jest jednak jeszcze druga linia fabularna, która niechybnie przecina się z pierwszą. To miłość, odwzajemniona zresztą, do Kazimierza Żórawskiego, czyli syna pracodawców Skłodowskiej w Szczukach. W tej opowieści wyczuwam zgrzyty. Wydaje mi się, że autorka przesadziła z pokazywaniem emocjonalnej strony inteligentnej, młodej Marii. Nie to, żebym zarzucała 18-letniej Skłodowskiej zimną kalkulację i zapatrzenie w cel (studia we Francji). Nie. Chodzi bardziej o subtelniejsze zaznaczenie jej uczuć i nie tak oczywiste przedstawienie, że miłość robi z człowieka osobę zupełnie zaślepioną. Najbardziej uderzają mnie zaznaczane dysonanse między tym, co Maria w obecności Kazimierza sobie myśli, a co robi, co mówi i jak reaguje. Przypominało mi to w skrajnych przypadkach czytane przez Pawła Opydo fragmenty „Pięćdziesięciu twarzy Greya”. Oczywiście wyolbrzymiam, bo nie było aż tak źle, a takie fragmenty może znalazły się góra dwa w całej książce. Jednak było to wybijające z rytmu i trochę nielicujące z tym, jaka Maria Skłodowska wyłania się z jej innych biografii, ale nie beletryzowanych.



Jeżeli ktoś jest mało zaznajomiony z postacią Marii Skłodowskie-Curie, to ta książka może być dobrą zachętą do sięgnięcia po inne pozycje biograficzne czy epistolograficzne. Język, mimo że stylizowany na ten, jakim posługiwała się prawdopodobnie sama Maria, która żyła na przełomie XIX i XX wieku (można to zauważyć, dzięki fragmentom listów Skłodowskiej, które zostały umieszczone na początku każdego rozdziału), jest prosty i trafiający zapewne również do młodego czytelnika. Akcja przebiega dosyć wartko i konkretnie (książka jak na objęcie okresu kilku lat życia noblistki nie jest obszerna, bo liczy około 330 stron). Na uwagę zasługuje fakt wplatania w treść kluczowych dat, przywoływanie wydarzeń z dzieciństwa Marii, które przełożyły się na jej sytuację materialną i społeczną. Są to wartościowe treści, które nakreślają postać tej mojej, chyba ulubionej, kobiety naukowca. Trochę za mało mi w tej książce tej Marii, którą tak bardzo cenię – zdeterminowanej, inteligentnej, nie ulegającej impulsom. Taki był też pewnie zamysł Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak. Przedstawić nam Marię od emocjonalnej, ludzkiej strony. To było dla mnie zbyt emocjonalne ujęcie sprawy.

Wizerunek Marii Skłodowskiej-Curie [K2], [W]


Książka ta idealnie pasuje mi do poprzedniego wpisu na temat filmu „La La Land”. Inne epoki, inna rzeczywistość, jednak konkluzja jest ta sama. Nie można mieć wszystkiego. Życie, jako sztuka kompromisów, każe wybierać między sukcesem zawodowym a miłością. Czasami występują rozwiązania pośrednie, co i tak należy poczytywać jako sukces. Pamiętać trzeba, że są tacy, którzy umierają nie zaznając ani jednego ani drugiego.

PS: Cytaty w tytule został zaczerpnięty z [K1].

Do poczytania:
·        „Maria Skłodowska-Curie” – F. Giroud,
·        „Maria Curie” – E. Curie,
·        „Maria Skłodowska-Curie. Fotobiografia” – M. Sobieszczak-Marciniak.

Do obejrzenia:
·        „Maria Skłodowska-Curie” – reż. M. Noelle,
·        „Maria Curie” – reż. M. Boisrond.

Do zajrzenia:

Bibliografia:
[K1] Zyskowska-Ignaciak, K.: Zanim, Wydawnictwo MG, Kraków, 2016.
[K2] Sobieszczak-Marciniak, M.: Maria Skłodowska-Curie. Fotobiogfrafia, StudioEMKA, Warszawa, 2011.
[W] Opracowanie własne.

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawa recenzja, widać, że interesujesz się życiem Marii Skłodowskiej-Curie. Zachęciłaś mnie do przeczytania książki opowiadającej o jej życiu przed wyjazdem do Paryża. Co do wątków miłosnych, myślę, że dużo pisarzy ma z nimi problem. Czasami powieść sama w sobie jest wspaniała, przedstawia ciekawy punkt widzenia lub interesujący problem ale opisy scen łóżkowych, czy miłosnych, są po prostu beznadziejne. Myślę, że takie sceny mogą być trudne dla autorów, którzy z romansem nie mają dużo wspólnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Tak, wątki miłosne zarówno w książkach, jak i filmach jest bardzo trudno zrobić dobrze. Albo ma się to wyczucie albo go brakuje. Tutaj mi tego zabrakło.

      Usuń